…Będę walczyć…

To postanowienie zostało wyniesione z domu jako ważny przykład postawy w codziennym życiu wobec różnych przeciwności z jakimi przyszło zmagać się ks. Janowi Kaczkowskiemu. To matka nauczyła go tego, walcząc o jego zdrowie i sprawność wobec grożących mu niepełnosprawności, nakazując od dzieciństwa: „Janku nie pokazuj swojej słabości, masz być silniejszym od innych”. Słowa matki pamiętał i ich się trzymał do końca swojego życia, służąc słabszym.
Ksiądz Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 w Gdyni, a dorastał w Sopocie, gdzie w 1996 zdał maturę. Studia filozoficzno-teologiczne ukończył w Gdańskim Seminarium Duchownym w 2002 r. uzyskując stopień magistra teologii. Po wyświęceniu rozpoczął posługę kapłańską w kościele Farnym w Pucku, oraz jako kapelan w Domu Pomocy Społecznej i w Puckim Szpitalu. W 2004 roku, wraz z grupą inicjatywną, założył Puckie Hospicjum Domowe. Praca z chorymi była mu szczególnie bliska od początku kapłańskiej posługi. Jako odpowiedzialny za tworzony zespół hospicyjny, intensywnie dokształcał się w tym zakresie, rozpoczął studia doktoranckie, które w całości poświęcił tej dziedzinie duszpasterstwa.
W 2007r. obronił doktorat na temat: Godność człowieka umierającego a pomoc osobie w stanie terminalnym – studium teologiczno-moralne. W 2008 ukończył studia podyplomowe z bioetyki na Uniwersytecie Papieskim im. św. Jana Pawła II w Krakowie. W latach 2007–2009 koordynował prace budowy Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio w Pucku, a w 2009 został jego dyrektorem i prezesem zarządu. Utworzył program szkoleniowy w zakresie bioetyki chrześcijańskiej prowadząc wykłady i warsztaty z tematyki hospicyjnej. Organizował warsztaty z komunikacji i etyki w medycynie dla studentów medycyny i prawa pod nazwą Areopag Etyczny, a w wolontariat hospicyjny angażował tzw. trudną młodzież i osoby skazane. Był autorem książek akcentujących szczególnie godność człowieka. Od urodzenia miał lewostronny niedowład i dużą wadę wzroku. Zdiagnozowano u niego nowotwór nerki (wyleczony), a potem glejaka mózgu. Zmarł 28 marca 2016 r.
O tej niezwykłej osobowości jaką był śp. ks. Jan Kaczkowski mogli usłyszeć pacjenci Stacjonarnego Hospicjum im. św. Jana Pawła II przy ul. Zdrojowej w Bielsku-Białej oraz zaproszeni goście 26 listopada br. podczas odbywającego się tam spektaklu „Kocham życie”. Jego scenariusz, w formie wywiadu z księdzem Janem opracowała na motywach książki ks. Jana Kaczkowskiego „Życie na pełnej petardzie”, Aleksandra Mrzyk-Sylwestrzak ze Stowarzyszenia Wspierania Talentu Dzieci i Młodzieży PROTALENT z Bielska-Białej. Scenografię i kostiumy do prezentacji zaprojektowała Iga Sara Sylwestrzak.
Za stronę audiowizualną odpowiadał Paweł Małachowski. W rolę księdza Jana Kaczkowskiego wcielił się Mateusz Znaniecki – aktor teatru Śląskiego w Katowicach, a w roli dziennikarza przeprowadzającego wywiad z księdzem wystąpił Kamil Hofman – student Policealnego Studium Wokalno-Baletowego w Gliwicach. Odegrany monodram o życiu księdza Jana ukazał niezwykłą postać nakierowaną na wieloraką pomoc człowiekowi niepełnosprawnemu, choremu, stojącemu w obliczu śmierci. To świadectwo życia z nieustępliwą walką o godne życie ludzi chorych, z własnymi słabościami, chorobami i niepełnosprawnością. Może być przykładem dla każdego. W imieniu Salwatoriańskiego Stowarzyszenia Hospicyjnego w Bielsku – Białej podziękowali twórcy scenariusza i wykonawcom monodramu Grażyna Chorąży – prezes zarządu i ks. Piotr Schora – członek zarządu.
Występ w hospicjum to niecodzienne wydarzenie – zauważył po spektaklu Mateusz Znaniecki – aktor Teatru Śląskiego w Katowicach. Przygotowanie do roli w spektaklu wymagało wysiłku, ale warto było go podjąć – stwierdził, bo postać ks. Jana Kaczkowskiego jest aktualnie jedną z bardziej rozpoznawalnych, dzięki przesłaniom jakie propagował. Kojarzy się z ideałem księdza XXI wieku. Był osobą bezpośrednią, otwartą, trafiał do ludzi często oddalonych od kościoła, odznaczał się nieustępliwością w swoim działaniu wg zasady „będę walczyć”, aby nieść ludziom wiarę i miłość.
Podczas spektaklu słuchacze byli mocno zaangażowani w słyszane kwestie. Zauważyłem – dodał, że widownia wyrażała chęć dopowiadania własnych zdań do wygłaszanych przeze mnie, co z jednej strony było sympatyczne, a z drugiej mogło być wyrazem bliskości przesłania kierowanego przez księdza do każdego, szczególnie chorego lub zmagającego się z przeciwnościami.
Autorka scenariusza Aleksandra Mrzyk wyjaśniła jak powstał pomysł spektaklu o ks. Janie Kaczkowskim. Przeczytałam książkę ks. Jana „Życie na pełnej petardzie”, w czasie gdy moja mama była na oddziale paliatywnym. Opieka tam nie spełniała moich oczekiwań i stwierdziłam, że trzeba uświadomić społeczeństwu, że chorzy zasługują na godne życie. To m.in. promował ks. Jan. Zauważyłam, że hospicja, w większości nie są finansowane przez miasta, a kontrakty z NFZ są zbyt niskie, więc trzeba te problemy nagłaśniać, aby nastąpiła poprawa.
Myślę, że postawa ks. Jana stworzyła pewien wzór, w jaki sposób żyć, pomagać innym, potrzebującym pomocy. Ważną rolę spełniają w tym hospicja zastępujące dom, zapewniając godne warunki do egzystencji podczas choroby.
Na temat wystawionego spektaklu w Hospicjum wypowiedziała się też Grażyna Chorąży – prezes Hospicjum JPII w Bielsku -Białej – Zaprezentowany na podstawie książki ks. Jana Kaczkowskiego Życie na pełnej petardzie” monodram „Kocham życie” – pokazał chorym i ich rodzinom, że trzeba cieszyć się każdym dniem, nie użalać się nad sobą – powiedziała. Było to świadectwo człowieka, który wiedział, że nie zostało mu wiele czasu, a jednak działał. Spektakl był wartościowy, dla ludzi chorych, zdrowych, katolików czy niewierzących.
Również obecna na wydarzeniu Ewa Żak – radna Sejmiku Województwa Śląskiego, tak samo jak pacjenci Hospicjum, była występem bardzo poruszona. Oceniła, że podniósł poczucie własnej wartości i godności pacjentów. A personel został utwierdzony w tym, że ich praca ma głęboki sens etyczny, ludzki i humanitarny. Uważam – stwierdziła, że spektakl był bardzo dobrze wyreżyserowany. Opowieść spowodowała, że nagle, za sprawą wspaniałej gry aktorów, ks. Jan Kaczkowski znalazł się wśród chorych Hospicjum.
Stanął obok nich, mówił do nich, stał się niezwykle bliski, namacalny. Żywy na wyciągnięcie ręki. A był osobą wyjątkową i niespotykaną, chory, niedowidzący – poświęcił całe swoje życie dla dobra pacjentów hospicjum. Stał się cichym, skromnym Ambasadorem Boga. Boskim kurierem niosącym, beznadziejnie chorym, umierającym, nadzieję i Bożą miłość.

Tekst i fotografie Urszula i Andrzej Omylińscy